Jest symbolem nowego etapu, otwarcia i szansy. Zarówno w perspektywie społecznej, jak i indywidualnej. Odnosi się do nadziei, jaką w chwiejącym się w posadach czasie chcielibyśmy mieć co do przyszłości” – tak szef Warszawskiej Jesieni Jerzy Kornowicz tłumaczy tegoroczne hasło. Tylko tej nadziei jakoś nie widać…
Nie widać i nie słychać, bo niespecjalnie są do niej podstawy. Właśnie wróciłam z tradycyjnego koncertu European Workshop for Contemporary Music, jak zawsze pod batutą niezmordowanego Rüdigera Bohna, dla którego czas się chyba zatrzymał (w tym roku skończył 65 lat; EWfCM prowadził po raz 22) – tak samo wbiega na estradę z energią, którą przekazuje młodym muzykom, dyrygując absolutnie precyzyjnie. Pośrodku koncertu był utwór Macieja Kabzy, na którego zakończenie cały zespół wydawał rytmiczne okrzyki jak na demonstracji: Time must stop! (tak zresztą utwór się nazywa
|