Dobrze że Polski nie było w Waszyngtonie - Ten tytuł nie jest efektem chochlika w komputerze. Nie jest też to szydera. Tak,uważam, że pod pewnymi względami lepiej ,że nas nie było w Białym Domu. Ale po kolei. Doprawdy wiele hałasu o spotkaniu Trumpa z selektywnie dobranymi „reprezentantami” UE i NATO. Dużo hałasu o nic? Nie. Jednak rozdrapywanie i tak niezabliźnionych ran wewnątrzpolskich pod tytułem: „Czyja to wina, że przedstawiciela Polski nie było w Białym Domu?”jest,jak mi się wydaje, przepraszam, groteskowe. Ba, więcej: idiotyczne.
Mam na tą burzę w polskiej szklance wody opinię kompletnie inną niż zdecydowana większość uczestników debaty na temat warunków pokoju w Europie Wschodniej. Otóż moje zdanie jest nastepujące. Owszem,ponieśliśmy straty wizerunkowe na skutek polskiej absencji na „szczycie” z udziałem prezydenta Donalda Johna Trumpa. Jednak chodzi tu nie tyle o bieżace straty wizerunkowe, ale o polityczne i militarne konsekwencje długoterminowe. Jeśli bowiem do Was
|