Bolało mnie, że o mnie zapomniała. Ale jeszcze bardziej bolało mnie to, że sprawiłem, że chciała o mnie zapomnieć. Zostawiłem ją na rozstaju dróg. Zupełnie zagubioną i ubrudzoną resztkami złudzeń, w które tak wierzyła. Wierzyła we mnie. A ja zdaje się byłem wtedy zbyt nierozsądny, żeby być dla niej kimś więcej niż iluzją. Z czasem zrozumiałem, że całą sytuację zinterpretowała tak, jakbym wbił jej nóż w serce i przekręcił. To dlatego z jej ust zamiast słodkiego śmiechu wylała się jak krew cała fala gorzkich słów. Wtedy nie rozumiałem. Dzisiaj wiem wszystko. Powinienem wziąć ją za rękę i przeprowadzić przez to co było dla niej niezrozumiałe. Powinienem być obok w te noce, kiedy płakała wewnątrz siebie z bezradności. Bo ona taka była, że nie potrafiła płakać łzami. Płakała w sercu. Powinienem być wtedy, chociażby po to żeby pogłaskać jej włosy. Ucałować czoło. Ale byłem tchórzem.
|