Czekałam na Ciebie. Pamiętam jak dziś, była zimna noc, ale usiadłam w otwartym oknie na parapecie i wpatrywałam się w ścieżkę, którą zawsze szedłeś. W jednej dłoni miałam drinka, który miał ukoić mój ból, a w drugiej papierosa, który przypominał mi o Twoim wypalającym się uczuciu. Byłam ciągle w tych ciuchach, w których widzieliśmy się po raz ostatni- tylko były bardziej pomięte, z plamami łez na koszulce. Na twarzy już nie było makijażu- może jakieś nikłe smugi, które niegdyś tym makijażem były. Oczy miałam ledwo otwarte- całe opuchnięte od godzin płaczu, ale dzielnie je trzymałam- co, jeśli jednak wrócisz? Czekałam całą noc. Wypaliłam całą paczkę fajków, a wraz z ostatnim wypaliła się i moja nadzieja- zeszłam z okna i zgasiłam światło.
|