Pamiętam rozmowę z mamą, kiedy jeszcze byłam dzierlatką. Powiedziała, że jak się idzie z chłopakiem do restauracji i to on zaprasza, to powinno się mieć przy sobie tyle gotówki, aby móc za siebie zapłacić, wstać od stołu i wyjść. To była lekcja dla nastolatki o niezależności. I ja te lekcje mocno przyswoiłam. Niezależnie od tego na jakim jestem etapie w życiu mam poczucie, że na wszystko sama zapracowałam. Że, gdyby coś się wydarzyło mogę "wstać od stołu" w poczuciu niezależności. I to chyba też stwarza warunki do równej relacji partnerskiej.
- Maja Bohosiewicz
|