Nie powiem Ci, że Twa obecność jest jak dar od losu, albo śpiew skowronków, albo pierdolony kwiat lotosu, raczej jak po poranku zapach porządnej kawy, krótki rękaw w letni dzień, zapach koszonej trawy, pełen bak, pusta droga, seria zielonych świateł, w radiu utwór jednej zTwoich niedocenionych kapel, jesteś jak nieoczekiwany zwrot podatku, gdy wszyscy wokół brzmią nijak Twój głoś wciąż spijam tak jak szum winyla o poranku, dźwięk ulewy, która tłucze o beton, bębni w szyby, gdy zasypiasz solo, tudzież z kobietą, gdy się budzisz o zmroku, chwilowy czujesz niepokój, łapiesz kurtkę, wszystko jest, portfel, klucze, telefon, a jej włosy pachną jak ostatnie dni wakacji... / ♥
|