Stykam się w tramwaju z obcymi sobie jestestwami i odczuwam potęgujący się ból wyobcowania. Na chwilę strumyczki ich osobowości przecinają się z moją zdekomponowaną, hermetyczną osobowością mizantropki. Ach, te spotkania mikroświatów… Robię głośniej discmana i zaciskam usta, aby nie wydarł się z nich żaden krzyk… Ani szept.
|