Sama nie mogę uwierzyć, że wtedy, pomimo mojej nieśmiałości napisałam do zupełnie obcej osoby i umówiłam się z nią na zdjęcia. Dziwię się, że tak po prostu potrafiłam rozmawiać z kimś, kogo widziałam po raz pierwszy na oczy, potrafiłam przełamać wszelkie opory i po prostu pozować do obiektywu, cieszyć się tą chwilą. Chwilą, w której czyjeś oczy uważnie na mnie patrzyły i próbowały wydobyć ze mnie piękno, by potem ukazać je na fotografii. Nie było ważne, że nie umiałam pozować, że tak naprawdę nie wyglądałam i nie wyglądam jak modelka, ale to dawało takie cholerne uczucie szczęścia, spełnienia. To było tak bardzo pochłaniające, tak bardzo uzależniające. Pasja nigdy nie zrani, nigdy nie zostawi, a człowiek jest w stanie całkiem się w niej zatracić, mając dalej ten cholerny uśmiech na ustach. / dustinthewind
|