wpatrując się w swoje lustrzane odbicie tańczyłam w takt muzyki, która głośno rozbrzmiewała w całym pokoju. koczek wesoło kołysał się na boki, uśmiech rozświetlał zmęczoną twarz, a oczy? chyba od dawna nie widziałam w nich tyle radości. od niepamiętnych czasów beztroska wypełniała każdy fragment mojego ciała. jak małe dziecko pokonywałam cały pokój ruszając biodrami, skacząc i śmiejąc się z samej siebie. a to wszystko zasługa jednej osoby. jego osoby. nie wiem na jak długo zagości w moim życiu i czy wprowadzi w nim jakiekolwiek zmiany, ale nie mam zamiaru się nad tym zastanawiać. jestem gotowa spróbować. bez planowania, bez wychodzenia myślami naprzód, bez bezsensownego gdybania. jest, i to mnie cieszy. cholernie mocno.
|