cz. 1 Znaliśmy się w sumie od niedawna,widywaliśmy się sporadycznie i na pewno nie wiedzieliśmy o sobie wszystkiego. Kategorycznie odrzucaliśmy rzekome żarty znajomych, jakoby miałoby Nas cokolwiek łączyć. "Phi,Jezus Chrystus,to ma być miłość? Więcej uczucia wkładam w poranne szczotkowanie zębów niż w rozmowę z Nim." Umiałam jeść,pić i oddychać bez Niego. Zastanawiałam się czasem, ba, ciągle się zastanawiałam, co złego jest ze mną. Czy do cholery,te motyle w brzuszku,irracjonalne zachowania i braki tchu to tylko wymysły osób niepoczytalnych,tworzących komedie romantyczne. Z nami było inaczej i z racji,iż jak sami stwierdziliśmy, nie jesteśmy sobie na tyle bliscy by zostawiać nasze grono przyjaciół, tylko po to by pobyć ze sobą w Sylwester postanowiliśmy spędzić tę noc osobno. I Chryste,ok,to było takie rozsądne,że aż ponad mnie i to chyba nie do końca byłam ja,ponieważ tym razem naprawdę chciałam za Nim tęsknić.Czułam taką przeszywającą pustkę,że o godzinie 23:53 chciałam Go zobaczyć.
|