Nigdy nie chciałam być jak te smutne, niepewne siebie dziewczyny wiecznie użalające się nad sobą. Codziennie patrzyłam sobie w oczy i mówiłam "spokojnie mała,Ty taka nie jesteś". Sama już nie wiem czy było to spojrzenie pozytywnej osoby czy jeden z pierwszych aktów desperacji. Zaczęłam się gubić,zachowywać irracjnalnie,a w swoich oczach nie widziałam już płonących iskierek,lecz zwyczajny smutek.Zawsze się tego bałam.Że przestanę się śmiać,że stracę znajomych,że w końcu będę miała tylko cztery ściany i łzy,i że w końcu zatracę w tym wszystkim..siłę.Dzisiaj widzę swoje oczy i nadal widzę smutek,i widzę wysoki mur który odgradza mnie od dawnego życia.Ale widzę też uśmiech.Dlaczego?Ponieważ wiem,że jestem coraz silniejsza niż te "smutne,niepewne siebie dziewczyny".Życie z nia na dzień uczy mnie wycinać perfekcyjną maskę./haust
|