To zawsze był On. Nawet wtedy, gdy powiedziałam 'spróbujmy' tamtemu, gdy mnie całował czy przytulał. To zawsze był On. Nawet gdy pisałam z jednym, flirtowałam z drugim a przeginałam z trzecim, to zawsze był On. Nawet gdy krzyczałam jak bardzo Go nienawidzę, to zawsze był On. Był między poranną herbatą a wieczornym piwem; między notatkami z biologii a obliczeniami delty z matematyki. Był tam, gdzieś pomiędzy grubymi melanżami a spokojną posiadówką w domu.. To takie oczywiste, przecież kochałam Go jak nikogo innego.
|