czasami siadam z kubkiem kawy, otulam się kocem i wspominam. nawet lubię wspominać, o ile nie jest to proces zbyt emocjonalny, który kończy się płaczem. lubię wspominać, ale z dystansem, lubię to, jeśli potrafię patrzeć na obrazy przesuwające się w mojej głowie tak zupełnie bez uczuć. i tak sobie czasem siędzę, wspominam i kurwa lubię to do momentu, aż przychodzi mi po raz kolejny do głowy pytanie " dlaczego wszystko się tak nagle spierdoliło? " i wtedy wspominanie zamienia się w proces autodestrukcji, a tego już nie lubię. I nieogarniamciebejbe
|