Ja chyba po prostu ciągle się boję. Wydaje mi się, że jeżeli nie będę robić pewnych kroków - szczęście, które można wyczuć gdzieś niedaleko mnie nagle ucieknie i nie będzie chciało wrócić. Dlatego jestem nieufna, ciągle się waham i wątpię. I próbuję walczyć, próbuję jakoś go do siebie przekonać choć z dnia na dzień uświadamiam sobie jaki to jest zły pomysł. Przecież nie mogę go do niczego zmusić, nie mogę narzucać mu swojej obecności. To takie niesprawiedliwe - nie móc obejść się bez kogoś, kto ma Ciebie za nic.
|