Zimny wiatr wiał prosto w moją stronę , patrzyłam w jego oczy , oczy które zawsze pełne miłości i czułości teraz waliły we mnie piorunami. ' po prostu to skończ' krzyknęłam zaciskając pięści a łza mimowolnie spłynęła po moim policzku . Wyrzucił papierosa , wziął głęboki oddech 'dobrze wiesz że nigdy nie będę w stanie tego zrobić' powiedział ,ściągnął z głowy białą czapkę i z całej siły cisnął nią o brudny beton , odwrócił się i odszedł. Szedł wolno , jak gdyby każdy krok kosztował go ogromną masę energii , jak gdyby czekał , czekał aż za nim krzyknę , pobiegnę , szepnę , zrobię cokolwiek. Ale ja nie mogłam , nie byłam wstanie , tylko stałam na środku tej głupiej jezdni i czułam że grunt pod moimi stopami się łamie
|