Jest beznadziejnie. Mam ochotę krzyczeć tak głóśno, żeby szyby popękały, mam psychicznie dość tego wszystkiego, tego całego gówna, które mnie otacza. Nie da się przez cały czas być miłym, myśleć optymistycznie i uśmiechać się do ludzi, przyanjmniej ja tak nie potrafię, Mam wrażenie, że jestem niewidzialna, że ludzie nie widzą tego jak mi źle a nawet jak widzą, że robią mi krzywdę to udają, że nie widzą bo nie mają zamiaru tego zmienić. Za bardzo się przywiązuje a to baaardzo dużo potem kosztuje, Samotność mnie dobija, niby się śmieje, mam codziennie kontakt z ludźmi ale czuję się tak kurewsko samotna.. Miłość jest potrzebna w życiu każdemu, u mnie jej brakuje. Boje się, że nigdy mnie nikt nie pokocha, że zostanę sama jak jakaś ofiara losu udając, że jestem szczęśliwa przez całe życie.
|