CZ.2. Słuchając różnych cudownych opowieści, od ludzi, którym pomogło coś, w co wierzyli, o tym, jak pozwoliło im odzyskać nadzieję, o tym, jak wskazało drogę i pomogło żyć - ja jako osoba niewierząca, w gruncie rzeczy bardzo im zazdrościłam. Każdych świąt, widzieć ich przepełnionych miłością i radością, coś niesamowitego. Niezależnie od tego, ile życie przysporzyło im smutków, ile cierpień i bólu znieść kazało, na ile prób wystawiło, zawsze odnajdowali tę wewnętrzną siłę. O dziwo, nie czują żalu za to, co ich spotkało. Nieustraszeni potrafią gnać przed siebie, dumni z tego, kim są. Wspaniali ludzie, potrafiący odnaleźć się w naszym zepsutym XXI wieku. Ludzie nieskazitelnej wiary i miłości. Ludzie, którzy znaleźli w sobie to, czego ja nie potrafię. Z całego mojego małego, zepsutego miejsca kłaniam się im wszystkim do samej ziemi dziękując za przykład, jaki mi dali. Bo nieważne, czy wylewają swą wiarę w coś prawdziwego. Ważne, że robią to prawdziwie. /roobaaczeek_xdd
|