Mimo wszystkich szczerych chęci ciągle popełniam błędy i ją zawodzę. Ciągle przepraszam, choć to słowo już traci na wartości z każdym moim przewinieniem. Nie chce tego robić, ale nie mam na to żadnego wpływu. Coraz częściej wzruszam ramionami, gdy mówi mi co mogłabym robić, coraz częściej olewam to co się z nią dzieje. A mimo to zrobiłabym dla niej więcej niż dla kogokolwiek innego, jest dla mnie jedynym światłem w tym szarym i ciemnym świecie, które codziennie coraz bardziej mnie rani i coraz bardziej niszczy. Pomaga mi we wszystkim, choć ciągle pakuje się w kłopoty i płacze z bezsilności. I dziękuję za to, że jest. [s.a.i.k]
|