Ciemno. Tuż przy uchu wyje przeraźliwie trzeźwy dźwięk budzika. Otwieram powoli oczy i już w pierwszej sekundzie promienie wstającego słońca palą moją twarz, przebijając się przez stare drewniane oko. Niedbale zakładam to co zawsze: dżinsy, wygodny,szary T-shirt i czarne conversy. Stoję przed lustrem wgapiając się bezsilnie w potargane włosy. Zmuszam się do próby ułożenia je w coś co chociaż trochę będzie przypominało kok. Jeszcze tylko plecak, śniadania nie trzeba. Dzień jak co dzień. Tramwaj 5 i biegiem do szkoły. Ale tego dnia coś się zmieniło. Tego dnia siedząc na schodach i namiętnie przepisując zadanie z przedsiębiorczości zauważyłam na sobie jego wzrok. Ale nie był to zwykły wzrok. To było coś niezwykłego, jakby miał w oczach magnesy. W tym spojrzeniu mogłam się zatopić. W to spojrzenie mogłam patrzeć wieczność, bo widziałam w nim zainteresowanie ale co najdziwniejsze-zainteresowanie mną.
|