Nie mogło być mowy o grzebaniu zmarłych na tyfus w tempie ich umierania. Nie można było też pozostawić ich w domach. Zdecydowano się więc na kompromis: układano zwłoki pozbawione tak cennych teraz ubrań, zawinięte w papier, przed domami, na chodnikach, gdzie często wiele dni musiały czekać, nim gminne wozy mogły je zabrać i odwieźć do masowych grobów na cmentarzu ~Szpilman Władysław
|