|
Tak strasznie lubiłam Ci się przyglądać. Uwielbiałam obserwować Twoje oczy, układ Twoich warg, gdy wydobywały się z nich słowa. Lubiłam Cię słuchać, lubiłam Twój uśmiech, Twoje włosy. Cała Twoja osoba, była definicją mojego osobistego szczęścia. Od pewnego czasu zaczęłam odnosić wrażenie, że jestem chodzącą wojną. Wciąż walczę o samą siebie. Człowiek zaczyna uczyć się na błędach dopiero wtedy, kiedy zaczynają one doszczętnie boleć, więc teraz odliczmy: raz, dwa, trzy - znikasz, zapomnijmy o sobie. Potrafisz tak po prostu? Wciąż błądzę w labiryncie domysłów. Ja już znam odpowiedź i wiesz co Ci powiem? Nie ogrzejesz zmarzniętej duszy płaszczem słów, a fundamentów uczuć nie zbudujesz na ognisku, którego nawet nie chcesz rozpalić. Wcale nie liczę na to, że będzie mi w końcu lżej, bo to jest zakończenie czegoś, co jeszcze się nawet nie rozpoczęło. Emocje ciągle mnie rozrywają. Tracisz mnie. Czujesz jak moja dłoń wymyka się z Twojej dłoni? Umykam Ci, ale Ty mnie nie gonisz. Odpuszczasz.
|