Odruchowo tona łez poleciała mi po policzkach,
czułam jak moje serce cholernie piecze. Ale nie,
przecież muszę być silna. Nie mogę się załamać.
Powiedziałam, że wszystko w porządku i szybko
zapomnę.. Pobiegłam do domu, choć ledwo
stałam na nogach, ale nie mogłam się poddać,
nikt nie mógł poznać po mnie smutku. Wytarłam
łzy. Niepotrzebnie, kolejna partia łez wylała się
z moich oczu w niespełna sekundę. Nie
potrafiłam nad sobą zapanować. Skulona
usiadłam na krawężniku, krzycząc, czemu to
właśnie ja straciłam swój najsłodszy narkotyk
|