Naiwnie ufałam ludziom, którzy podstępnie wykorzystywali każdy mój słaby punkt, podchodzili mnie jak dziecko, mamili, karmili kłamstwami, odkrywali we mnie wszystkie słabości, które potem stawały się ich punktem wyjścia, otwierali rany polewając je złudnymi nadziejami, które żarły je bardziej niż sól. Byłam ślepa, nie zauważałam tej precyzji, egoizmu dopracowanego w każdym calu. Z czasem stałam się zimna, ranię bez skrupułów, delikatność i kobiecą wrażliwość zgubiłam gdzieś między jednym,a drugim ciosem zadanym w moje serce, cała jestem zimna i paradoks polega na tym, że właśnie tak w każdym z nas rodzi się skurwysyństwo, chęć zemsty płynie w naszych żyłach zamiast krwi, odwdzięczamy się tym co sami dostajemy. / dajmitenbit
|