Potrzebuję po prostu nauczyciela. Przewodnika, który obniżyłby horyzont tak, żebym mogła zobaczyć jego krańce. Przyjaciela, który związałby mi ręce i uczyniłby wszystko, by pozbawić mnie wzroku. Lub chociaż wymazać kolor ze świata wtedy, kiedy godziłby mnie swoim barwnym mieczem prosto w metafizyczność cierpiącą na chroniczny życiowstręt. Krawca gotowego zszyć rozerwaną duszę chłonącą już tylko ból, działającą jak sito dla cierpienia, sędziego zdolnego policzyć wszystkie grzechy, których nie jestem w stanie wypowiedzieć, i prokuratora policzkującego mnie za każdy z nich. Milczka. Działacza.
|