Chciałabym, żeby tu był, żeby odciągnął mnie od laptopa, przy którym siedzę już ledwo przytomna, zaprowadził do łóżka i swoją obecnością pomógł naprawić rzeczywistość.. I żeby był, nawet gdy wszystko się spieprzy, żeby wyrywał mi żyletki z rąk, gdy będę chciała sobie coś zrobić, żeby mnie ochronił przed samą sobą. Chce go tu. Jakby był to nie potrzebowałabym nawet szlugów i alkoholu. Chcę, żeby tu był i nie pozwolił mi upaść..Chcę, żeby mi powiedział, że nawet jak zawalę maturę, to zostanie i pomoże mi przetrwać.. Niestety, on jest daleko, a ja sama muszę sobie radzić. Sama wstanę od laptopa i zmuszę się do życia. Kolejny dzień, i kolejny, może w końcu coś się odmieni. W sumie powinnam się cieszyć, że ktokolwiek pokochał taką problematyczną istotę jak ja.
|