5:30. cztery ściany pokoju rozsadza muzyka, która automatycznie załącza się by mnie obudzić.
otwieram oczy i po omacku odnajdując pilot, wyłączam radio.
ciepło, które tkwiło pod kołdrą, teraz miesza się z chłodem panującym w pokoju.
otwieram szeroko okno. miasto jeszcze śpi.
nikotyna wydobywająca się z moich płuc powoli się rozprzestrzenia.
schodzę na dół. nieubrana i nieuczesana.
otwieram lodówkę, która oprócz mleka i żółtego sera jest pusta. siadam na blacie szafy,
a z błękitnych oczu mimowolnie spływa łza. wiesz dlaczego?
bo dawniej schodząc do kuchni na stole czekały na mnie pyszne kanapki i karteczka
” smacznego słońce. przyjdę po Ciebie po szkole. kocham Cię.
|