Chciałam się od niego odsunąć, ale przycisnął mnie do swojej piersi jeszcze mocniej. Czułam jego nierówny oddech. Chwycił mnie za obie ręce, właściwie miażdżąc moje drobne kości, ale sprawiało mi to dziką satysfakcję. Zawsze jest tak po każdej kłótni. On, jego oczy wpatrzone we mnie w tak inny sposób. Poddaję się. Nie umiem go odrzucić, bo przecież jest wszystkim. Mieszane uczucia, bo niby wszystkim, a przez sekundę niczym. Milion myśli, ciężki oddech, jedno spojrzenie. On, ja... nasze ciała tak pragnące siebie.
|