Znowu wskrzeszam te wspomnienia. To coś jak ból nałogu. Nie chcę marzyć, ani śnić, nie mów, że bez powodu. Gdyby nie postanowienia, to pewnie już bym pił. Znowu pluje sobie w brodę, czuję opadam z sił. Desperackie myśli, brakuje Cię w ramionach. Stoję tylko krok od progu, by wziąć i je wykonać. [...] Tamten dzień to jakiś dramat, nie miałem tego w planach. Wiesz, ta cała miłość jakby była przereklamowana. Plany były, owszem tak, ale ich ogień wygasł. A ja tęsknie, ale i tak boję się z Tobą widywać. Pragnę, żebyś to wiedziała, w tle słyszę hobbitów. Ciągle jakoś nie potrafię otrząsnąć się z tego syfu. W sumie męczę się, mam dość. Lecz czuję, że to kara. Za te puste obietnice i setki daremnych starań. / Chada
|