i ten ostatni raz, kiedy już byłeś pewny, że nic nie czujesz i że nigdy nie będziemy razem spotkaliśmy się. na początku nie odzywaliśmy się do siebie nic a nic. później tak jakoś rozmowa nam się rozkręciła, przy Twoim poczuciu humoru to bardzo prawdopodobne. a więc gadaliśmy długo przy tym śmiejąc się do siebie radośnie. w pewnym momencie przez przypadek wypowiedziałam te dwa magiczne słowa "kocham Cię". wtedy Ty złapałeś mnie za rękę i powiedziałeś, że tego nie odwzajemniasz. po chwili puściłeś mą dłoń i poszedłeś w siną dal. ja, wypełniona smutkiem i żalem, krztusząc się łzami zdołałam wypowiedzieć "nie odchodź...". czy usłyszałeś? pewnie nie, ale przecież i tak nic by tego nie zmieniło, niczego by nie naprawiło.. / paktoofoonika
|