CZ 2...... Przy pożegnaniu całując ją w czoło powiedział, że daje jej spokój, że chce żeby była szczęśliwa, że nie będzie się męczyła z kimś takim jak on. Ich dalsza konwersacja nie miała już wtedy sensu. Łzy napłynęły jej do oczy w sposób niemożliwy do powstrzymania. Łza spłynęła jej po policzku. O jedna łza za dużo. Szybkim, gwałtownym ruchem zabrała kwiat z dachu samochodu, zażenowana, bez słowa odwróciła się na pięcie i zrobiła dwa kroki w stronę domu. Przy trzecim stał już przed nią. Poczuła jak przytula ją mocno do siebie. Strasznie mocno. Przytykając usta do jej czoła. Ze łzami w oczach. I przeprasza. I nie puszcza. Przytula. Cały czas. Podniósł ją do góry. Nogami objęła jego tułów. Całowali się mocno już z uśmiechem na twarzy. Nie żyją na odpierdol i nie będą. Nie mogą. Maja być szczęśliwi razem nie każde z osobna. Dadzą radę. Muszą. /desire.me
|