Przeciągnął powoli palcami po strunach i bez zastanowienia zmieniał akordy. Muzyka sama wychodziła spod opuszków jego palcy. Nie śpiewał, nie lubił śpiewać. Była to sama melodia, odzwierciedlenie jego uczuć, nigdzie nie zapisana, ani nigdy wcześniej nie grana. Zamknął oczy, pozwalając by jego palce sunęły po strunach niczym nie ograniczone, bez namysłu. Pod nosem nucił cicho tą samą melodię, bez słów. (...) - Zwykle grywam dla siebie, w domu. Nie mam żadnego zespołu, nie grywam na koncertach. To muzyka dla mnie. Przepraszam, że musiałaś jej słuchać. (narkotyczny)
|