Miłość? On chyba nadal nie rozumie tego pojęcia. Gdyby mu zależało, olał by ten jebany mecz i przyjechał do mnie, zapewne obejrzelibyśmy go razem. Ognisko? Głupie uśmiechy, do dziewczyny z którą kiedyś kręcił, oczka i gadanie z kumplami, najlepsze jest to ze nawet się nie przejął jak dwaj jego koledzy zaczęli się do mnie przystawiać i chcieli mnie całować. Ma wyjebane, na to że dzisiaj idę na melanż ze swoim eks, z którym byłam długo, jebie go to że codziennie dostaję po kilka zaproszeń od chłopaków na wieczorne piwo "chcesz to idź, przecież ci nie bronię :*". To jest ta jego wielka sympatia do mnie? Czy to na prawdę tak miało wyglądać?
|