Kochając i będąc opuszczonym, czeka się mimo wszystko. Mimo niepewności o jeszcze nie wypowiedziane słowa, niepewności o każdy nie napotkany jeszcze dotyk i niepewności o życie, które w każdym momencie jest w stanie pokazać nam deszczowe niebo mimo odwiecznego słońca. I czymże by to było? Ludzie nazywają to czasem próbą miłości. Czy mimo niegasnącego słońca, nadal kochalibyśmy główny powód naszego smutku w momencie ponownego zebrania się chmur? I kiedy te chmury stałyby się znów "niechcącym" uczynkiem właśnie tego Powodu?
|