Tak boję się, że przyjdzie taki dzień, że będe musiała Mu powiedzieć. I że stanę przed Nim z łzami w oczach mówiąc Mu, że wyjeżdżam a On ucieknie z bezsilności. Może nie od razu ale podda się jak dotrze do Niego to, że za dużo Nas dzieli. Wiesz boje się tego cholernie bo uzależnił mnie do krańca możliwości. Boję się Jego reakcji, nie chcę Go krzywdzić i patrzeć na to spojrzenie, które będzie krzyczało po cichu-"błagam nie rób tego". Boję się Jego łez, które zabiją we mnie wszystko. Boję się, że stanie w połowie naszej drogi i będzie musiała sama nią iść. Boję się też, że nie zadzwoni do mnie na dobranoc i nie zakończy rozmowy mówiąc-"śpij dobrze kochanie". Boję się, że nie zadzwoni rano i nie obudzi mnie pierwszy. Boję się, że wszystko między Nami się spieprzy a nasza Miłość się podda. Boję się tego cholernie. Duszę w sobie ten strach bo nie chcę Go jeszcze martwić. Chcę żeby nie bał się razem ze mną. Chcę oszczędzić Mu tych kilkunastu dni beznadziejności więcej.
|