Miesiąc po zerwaniu. Szłam na spacer, kiedy dostrzegłam Go stojącego na mostku. Cholera, właśnie tamtędy chciałam iść. Nie ma mowy, przez Niego nie będę zmieniać swoich planów. Mimowolnie poprawiłam włosy i weszłam na mostek. Wpatrywał się w wodę. Może mnie nie zauważy? A skądże. Może poznał moje kroki. Spojrzał. Miał nieodgadniony błysk w oczach. - Cześć. - zaczął. Nie odpowiedziałam, patrzyłam na Niego, a przez głowę przepływało mi jednocześnie tysiąc myśli i setki wspomnień. Serce waliło jak szalone, wystukując całkiem nowy rytm. - Jak tam ? - spytał. Tak po prostu, jak starą znajomą. Ale widziałam, nie jest Mu to spotkanie obojętne. -Jak tam?! Jak śmiesz pytać mnie o takie rzeczy! Zniszczyłeś mi życie, zabrałeś ze sobą całe dwa lata mojego istnienia i pytasz jak tam?! Nigdy nie zrozumiesz jak cierpiałam! - Ależ zrozumiem. Też cierpiałem. Nie mogę przestać Cię kochać, ku*wa! - krzyknął po czym przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w Niego wylewając łzy szczęścia.
|