Siedziałam przed kompem w piżamie, słuchając muzy zajadając się żelkami. Rozmyślałam o przyszłości, przeszłości i o tym w co się ubrać jutro do szkoły.
Było około godziny 23.00 kiedy zadzwonił mój telefon. No wyświetlaczu widniało imię moje przyjaciela. Odebrałam. Kumpel miał rozstzęsiony głos, powiedział
abym słuchała uwaznie bo po raz kolejny nie będzie w stanie tego mówić. Nie umiał skleić zdania - OOn jechał motorem, bez świateł no do domu wracał! A ja za nim
No i auto, auto chyba go nie zauwazyło i najechło, no Niego rozumiesz?! karetka, zabrali go był cały zakrwawiony. Przeiweiźli go do szpitala. Tam DWA RAZY STANĘŁO MU SERCE iii ..."
- zszkokowaa przerwałam mu . - "Serce mówisz ?! Stanęło mu serce ? Ten frajer bez uczuć go nie ma. On nie ma serca to jak mogło stanąć co ?! To nie mozliwe. On nie ma serca! nigdy nie miał."
Zanosiłam się płaczem. Kumpel mamrotał pod nosem adres szpitala w którym leży. | violuss.jestem cz. I
|