Chwilami mam dość całego świata, nie przez świat sam w sobie, ale przez ludzi, którzy tylko słowami potrafią ranić i tak okaleczoną już duszę. Czuję wtedy, że boli mnie serce, bo wiem, że szybszym biciem chce rozerwać klatkę piersiową i uciec do miejsca pozbawionego bólu i tego syfu. A jednak zostaje, razem ze mną. Zostajemy tu dla kilku osób, które potrzebują naszej obecności tylko po to, by żyć.
|