Cz.3
W końcu dotarł. Pogoda taka jak w Krakowie, jakby szła za nim. Ona siedziała w płaszczu z głową wpatrzoną w chodnik. Usiadł obok Niej i zapytał cicho " Co się stało skarbie?". Ona rzuciła mu się na szyję ucałowała wzięła jego rękę położyła na swoim brzuchu i powiedziała cichutko "No mały przywitaj się z tatusiem". On z radości mało się nie poryczał tylko nie odrywając ręki przytulił ją tak czule jak tylko potrafił najmocniej... I tak zakończył się kolejny sen wiecznego marzyciela...
|