Dziś mam chęć się nie budzić. Nie wstawać. Nie otwierać oczu. Nie deklinować znów tych samych słów. Nie prosić nikogo o zezwolenie na śmiech i płacz. Szkoda, że Cię nie ma. Pustki są takie trudne, zwalniają z racjonalnej wymiany informacji między mózgiem i sercem. Nie odpoczywam. Nawet wtedy kiedy powinnam. Dusze się tak boleśnie, nie-wyjściowo. Nie patrz dziś na mnie. I tak Ci się nie pokaże. Wchodzę w najciemniejszy zakamarek siebie. Nic tylko fotografia jedyna potrafi wybudzić, na chwilę na moment, na sekundę. Tyle smutku nie pomieści jeden organizm, jeden kadr, jedno spojrzenie. Rzucić się nie potrafię więc trwam. W niczym, bez-sedna i obietnicy. Obumieram... A może już umarłam. Powoli i bez-smaku. Bez-powrotnie, bez-barwnie, bez-Ciebie.
|