[1] Była 5 rano, dopiero zaczynało się rozjaśniać, gdy dziewczyna wybiegła z domu w stronę blokowisk. Stanęła przed drzwiami jednego z mieszkań próbując złapać oddech. Już miała nacisnąć dzwonek znajdujący się przy jego drzwiach, gdy te otworzyły się. -Nareszcie przyszłaś. - Powiedział. -Szybciej się nie dało. -Taa. Siedzi w pokoju, tylko się nie pozabijajcie. -Niczego nie obiecuje. Masz noże w domu. -Kurwa, byliście razem 4 miesiące, a zachowujecie się jak jakieś stare małżeństwo. - Wcisną jej klucze do rąk i poszedł w stronę dworca. Powoli weszła w głąb budynku. Szła wzdłuż salonu, nawet nie zatrzymując się ściągnęła kurtkę i rzuciła na znajdujący się w pobliżu fotel. Stanęła zaraz przed drzwiami do pokoju. Wzięła głęboki oddech i nacisnęła klamkę drzwi. Bezszelestnie weszła do ciemnego pokoju i równie cicho zamknęła za sobą drzwi. Nie spuszczała wzroku z postaci siedzącej na łóżku ze spuszczoną głową. -Cześć. - Krzyknęła. Podniósł powoli głowę i zmierzył ją wzrokiem
|