Siedząc przy otwartym oknie, dławiła się chłodnym powietrzem. Ciemność w pokoju otaczała ją zewsząd. Jedynie na ekranie co chwilę pojawiało się jego imię. Dzwonił, pisał, próbował się jakoś z nią skontaktować. Nie reagowała. Leżała na podłodze. Z jej oczu płynęły strużki łez. Znów to zrobił. Znów pojechał na imprezę i zaliczył jakąś panienkę. Nienawidziła go za te jego ,,męskie wypady". Zawsze mu wybaczała. Przecież był miłością jej życia. Wiedziała, ze się nie zmieni. Taki już był. Lecz tym razem miała dość. Złapała za telefon i napisała: "Ja albo te kurwy. Wybieraj." Jego odpowiedź była jasna. "Nie umiem się zmienić, przecież wiesz. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić!" To jej wystarczyło, dla niej dokonał wyboru. Wybrał naiwne małolaty z klubu. Kurwy z którymi bawił się przez jedną noc. Dla niej On już nie istniał. Jej ostatni sms brzmiał: "Żegnaj." A On pozwolił jej od tak odejść. Kochała go. Tak bardzo go kochała. Szkoda tylko, że jej miłość nie wyleczyła Go ze skurwysyństwa../s.z.w
|