|
Do dzisiaj pamiętam, Twój telefon o
4 nad ranem. Zacząłeś krzyczeć, że
natychmiast mam zejść na dół.
Ledwo rozbudzona, w pidżamie
zbiegłam na dół, wystraszona, że coś
Ci się stało. 'Co jest grane?!'
krzyczałam, zbiegając po schodach.
Będąc na dole, przetarłam oczy z
niedowierzania. Stałeś roześmiany, a
na śniegu z miliarda płatków
czerwonych róż było ułożonego
gigantyczne serce. 'Zwariowałeś?!' -
Krzyczałam, płacząc ze wzruszenia.
Założyłeś na moje zmarznięte
ramiona, swoją kurtkę, a później
wziąłeś na ręce, zauważywszy, że
stoję boso na białym puchu. - Chyba
czegoś zapomniałaś - Wydukałeś,
patrząc na moje zziębnięte stopy. - A
Ty, gdybyś miał świadomość, że
jestem w niebezpieczeństwie,
zamiast lecieć mi na pomoc,
szukałbyś kapci? - Spytałam, całując
go rozkosznie.
|