Pif-paf, ból. Zegar się zatrzymał. Pytanie wyrosło nad jutrem. Cisza rozbrzmiewa. Światło w lampce szaleńczo migocze. Ktoś się wystraszył, ktoś zapłakał. Nagle wielu umarło. Nikogo to nie obeszło, nikt nie zainterweniował. Ktoś założył słuchawki, ktoś powiedział, że ma własne problemy, ktoś nabrał wody w usta. Ktoś stracił „przyjaciela”, ktoś stracił samego siebie. Bóg odszedł, serce pękło na pół, dusza uciekła do Piekła… nawet tam było lepiej.
|