Wciąż pamiętam dzień w którym stanęła przed moim domem i pomimo moich oporów nalegała by porozmawiać tu i teraz. Nadal mam w pamięci jej łzy,kiedy prosiła byśmy coś z tym zorbili,byśmy spróbowali to naprawić,to co do niedawna było takie piękne.Przepraszała za każdą kłótnię to poważną jak i błachą mimo iż od zawsze przeprosiny nieszły jej dobrze,nie lubiła tego.Mówiła,że kocha ,że nie może żyć bez mojej obecności , zapachu,ramion i tego cholernego poczucia bezpieczeństwa jakie jej dawałem.Bolało mnie to co widziałem,bolało mnie to,że doprowadziłem ją do takiego stanu,to,że ja też ją kochałem,bolało,tak cholernie bolało. Mimo wszystko nie wróciłem. Zawiodłem ją. Zmiażdzyłem jej serce w tak brutalny sposób jak kiedyś zmiażdżono moje,żałuje . [chcialbym]
|