Samotność nocy, kołdrę tulę wciąż w ramiona
Pusta strona łóżka, jak co noc rozścielona
Najlepsze perfumy, napiękniejsze balsamy
Nie złagodzą jednak dziś zadanej wczoraj rany
Telefon na poduszce, z nadzieją że napiszesz
Na jednego esemesa nie chcę czekać całe życie.
Bilety do kina, Twoje zdjęcie wciąż w portfelu
Nadal jestem tą jedyną albo jednak jedną z wielu?
Nie potrafię się pozbierać choć minęło już pół roku
Nasze wspólne miejsca spotykam na każdym kroku
Wspólne wspomnienia, czy wspólne są na pewno?
Chciałabym tym rzucić, by mi było wszystko jedno
Minęło tyle czasu, lecz rany są nazbyt świeże
Chociaż czasem brak mi siły, jednak nadal w to wierzę
Że potrafię powiedzieć, że cię już nie kocham wcale
Że nie potrzebuje ciebie aby w życiu iść wciąż dalej
Wiesz ja każdej nocy proszę Boga w niebie
By się wreszcie skończyła chora miłość do ciebie.
|