było jakoś ok 9 rano , kiedy poczułam jego dotyk na swoim ręku . nie spałam . tej nocy wgl nie mogłam spać . - kochanie .. dzisiaj jest pogrzeb , idziesz ? na samą myśl łzy znowu zaczęły mi lecieć po policzkach . milczałam . ostatnie kilka dni były dla mnie męką . - jeśli chcesz to po Ciebie przyjdę . - znowu zaczął mówić . usiadłam na łóżku , przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam i wybuchłam płaczem .nie miałam na nic siły , chociaż wiem , że powinnam być silna dla Niego . po kilku godzinach stałam z Nim w kaplicy obok trumny . z bólem patrzałam na mojego przyjaciela , ale wiem , że tam będzie mu lepiej . / no_love_
|