Patrzę w lustro. Co widzę? Bladą twarz, oczy podpuchnięte całe od płaczu. Podnoszę rękę. Wyryta na żyłach pierwszą literę twojego imienia, dookoła tego pocięte kreski. Na ręce dwa krzyże. Tak. Próbuję o Tobie zapomnieć. Nie idzie mi.. chyba. To nie tak droga. Powinnam wymazać cię z pamięci, wyrzucić wszystkie wspomnienia związane z Tobą. Ale? Ale nie umiem. Potrzebny mi jesteś nawet kiedy cię tak na prawdę nie ma. Ale co dalej? Idę do kuchni. W myślach tylko nadzieja, że w lodówce zostały jakieś ostatki wódki po ostatnim melanżu. Zimna wódka jest lepsza. Znalazłam! Dolewam coli i wracam do pokoju. I tak kilka razy. Wtedy już sama zaczynam się śmiać do siebie. Jest lepiej. Wtedy każdy problem trafia nie do twojego serca, czy mózgu. Kierujesz go do dupy. Masz go w dupie! Martwisz się tylko czy starczy ci, żeby nalać koleją szklane wódki. Wtedy nie myślę, że Ciebie nie ma..Wtedy nie liczysz się tylko Ty.
|