stoję w drzwiach chwiejąc się, na sobie mam podarte dżinsy, koszulę przesiąkniętą męskim playboyem. ciemne rany na ręce kontrastują ładnie z jasnymi bliznami, a czerwone, wilgotne usta z bladą, papierową cerą. włosy mam rozmierzwione, niepoukładane niczym myśli w głowie. z nad biodrówek wychyla się kącik rozerwanej czerwonej koronki, obite, chude biodro sterczy całe jeszcze rozgrzane. w powietrzu unosi się aromat seksu zmieszany z zapachem finlandii i tytoniu. przeglądam się w kałuży whiskey, połamane kosmyki wpadają mi do zmęczonych, czerwonych oczu, nie mam siły ich odgarniać. śmieję się w napięciu namiętności i soczyście miotam przekleństwami na wszystko, co mnie spotkało w przeszłości. stoję tu bez ciebie, ale wiem, że wrócisz, bo uzależniam, jak heroina. wiem też, jak bardzo źle o mnie myślą, iloma epitetami określają w głowach. zdaję sobie sprawę, jak bardzo mnie nienawidzą, za wszystko, za ciebie, za to, co mam i to, co osiągnę. bo ja nie jestem taka, ja taka bywam. lubię bywać
|