Piątek. Sprzątam, ogarniam, robię zakupy na pół śpiąco wymieniam torf u pająków, pomagam mamie. Jutro urodziny, muszę się ogarnąć, kupić prezent, zrobić tort mojemu ukochanemu 3latkowi. Normalnie wyjebałabym się na wszystko i poszła spać. Normalnie nie miałabym takiej siły do tego wszystkiego. Ale świadomość, że po urodzinach ubiorę się w dresy, zabiorę pluszaka i spotkam się z Tobą na wsi koniecznie przed 24.00 daje mi zajebistego kopa. Świadomość, że te kilka dni spędzę z Tobą bez tych wszystkich idiotów. My, w szerokich dresach, rozjebanych włosach z piwem w ręku rozkminiające coś na temat życia. Te polowania i nasze chore jazdy. Wszystko tak jak kiedyś, kiedy wszystko było proste bo co by się nie działo miałyśmy siebie ;** /chlopaczara
|