00:00 - razem ze znajomymi wychodzimy z wielkiego domu kumpla, w jednej ręce Jack Daniels, szyja niezdarnie owinięta długim szalem.. Z zachwytu nad pięknymi fajerwerkami wybudza mnie lekkie muśnięcie dłoni w ramię. Z niepewnością odwracam się, a moim oczom ukazuje się on - cudowniejszy niż kiedykolwiek. Podchodzi najbliżej jak tylko się da, swoimi delikatnymi palcami przejeżdża po mojej szyi. Doskonale wie, że robiąc to paraliżuje moje kruche ciało.. Ze zmarzniętych dłoni wypada świeżo napoczęta butelka whisky a ja mam ochotę dać mu w twarz za wszystkie moje krzywdy. Zaczynając od skroni jego ciepłe usta łączą się z moimi. Jest skurwielem, nie ma uczuć, zranił mnie. Kocham go. [toast..]
|